Po rejestracji i zapoznaniu się z trasą wyścigu zaczęłyśmy się szykować do startu. Po zostawieniu ciuchów w samochodzie znajomych musiałyśmy się intensywnie rozgrzewać bo było dosyć zimno. Pajka w tym czasie rozglądała się trochę zdziwiona całym tym zamieszaniem. Wystartowałyśmy jako drugie w canicrossie i początek był dosyć słaby:
Pajka jakby nie załapała że to wyścigi, zwłaszcza że Flicka została na starcie i nie było innych psów obok (starty były co minutę). Na szczęście po jakimś czasie zobaczyła przed sobą zawodniczkę, która startowała przed nami i wtedy dopiero ruszyła do przodu:
Przez resztę trasy biegłyśmy w miarę równym tempem, większą część trasy Pajka biegła galopem, czasem szybkim kłusem, niedaleko od mety wyprzedziła nas Kasia z Flicką więc ostatnią prostą przed metą Pajka poleciała sprintem.
Po pierwszym dniu zawodach miałyśmy z Pajką 3 miejsce w kategorii kobiet. Z jednej strony bardzo się cieszyłam a z drugiej miałam świadomość że gdybyśmy lepiej wystartowały mogłoby być lepiej. Miałam nadzieję że następnego dnia Pajka już będzie wiedziała że to krótka trasa i trzeba pędzić od samego początku.
Następnego dnia po kolejnej wczesnej pobudce i szybkim śniadaniu zapakowałyśmy się tym razem do samochodu i pojechałyśmy na miejsce zawodów. Nie wiedziałam ile przewagi miała nade mną zawodniczka która była na drugim miejscu ale obiecałam sobie że jeśli będzie taka możliwość to będę walczyć o drugie miejsce. Okazało się że było miedzy nami 30 sekund różnicy, z jednej strony niewiele, z drugiej był to dystans 2,6km więc dość mało czasu na nadrabianie strat. Ale postanowiłam spróbować. Startowałyśmy w kolejności od najszybszej do najwolniejszej więc dużym plusem było że najpierw wystartowała Flicka (Kasia była na 1 miejscu po pierwszym dniu!) a potem dziewczyna, którą miałam gonić :)
Na chwilę przed startem, Pajka bardziej gotowa do biegu niż poprzedniego dnia:
Wystartowałyśmy tym razem ostrym tempem, na horyzoncie widziałam jaskrawą koszulkę, którą chciałam dogonić. Starałam się biec równym tempem żeby zachować siły na całą trasę. Stopniowo dystans miedzy mną a zawodniczką z przodu się zmniejszał, mniej więcej w połowie trasy biegłam już kilkanaście metrów za nią. Tak dobiegłyśmy do ostatniej prostej na której zaczęły się prawdziwe wyścigi czyli sprint do wyplucia płuc :) W rezultacie wbiegłyśmy na metę 2 sekundy po naszej rywalce :) Czyli nadrobiłyśmy w tym biegu 58 sekund i przeskoczyłyśmy na 2 miejsce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz