piątek, 20 września 2013
Zawody psich zaprzęgów ALASKA
W niedzielę 15 października pojechałyśmy na nasze pierwsze od dwóch lat zawody canicrossowe, które miały miejsce pod Łodzią w lesie Łagiewnickim. Miejsce już nam trochę znane z zawodów Dog Orient, jednak tym razem było zupełnie inaczej. Przede wszystkim więcej konkurencji: canicross, bikejoring i scooter. Ze względu na pogodę dystans został skrócony do 3km (było ok. 20 stopni). Wydawałoby się co to jest 3km ale jak się okazało wcale nie było lekko :)
Kiedy dotarłyśmy na miejsce było już bardzo dużo zawodników i psów, po rejestracji i odprawie weterynaryjnej musiałyśmy szybko lecieć na start bo canicross był pierwszą konkurencją. Startowało 10 zawodniczek z różnymi psami: husky, greyhundy lub eurodogi (nie rozróżniam tych ras, generalnie są to psy bardzo szybkie, szybsze i chyba bardziej zdeterminowane od psów północy) i niewielka ilość innych ras. Trochę się bałam jak Pajka będzie biegła bo po ostatnich długich wybieganiach biega raczej średnim tempem, bardzo dawno nie ćwiczyłyśmy szybkich biegów i ogólnie miałam ostatnio wrażenie że potrzebuje trochę przerwy w treningach. Mimo to wystartowała bardzo ładnie, pierwszy odcinek pobiegłyśmy sprintem.
Niestety po kilkuset metrach był nieduży podbieg, który jednak spowodował że musiałam zwolnić i czułam że niestety nie nadążam za Pajką, która przeze mnie też zwolniła. W tym czasie wyprzedziła nas Kasia z Flicką i dwie inne zawodniczki. Po chwili trochę nabrałam tchu i Pajka znowu przyśpieszyła i przez jakiś czas biegłyśmy w pewnym odstępie za dziewczynami z przodu. Niestety mniej więcej w połowie dystansu Pajka uznała że pewnie jeszcze ze 20km przed nami i zwolniła a ja też biegłam na bardzo wysokich obrotach i nie miałam za bardzo siły jej nakręcać żeby przyspieszyła. Dotarłyśmy na metę na przed ostatniej pozycji co było trochę smutne ale biorąc pod uwagę że prawie w ogóle nie ćwiczyłyśmy szybkości (poza bardzo sporadycznymi treningami) to można się było tego spodziewać. Kasia z Flicką dotarły na szóstej pozycji, dziewczyna, która zajęła pierwsze miejsce miała niewyobrażalny dla mnie czas 9 minut z kawałkiem (czyli trochę powyżej 3 minut na km). Mimo że miałam trochę niedosyt już po biegu (żałowałam że nie pobiegłam szybciej) to i tak doświadczenie było mega pozytywne, bardzo pocieszający był komentarz Bartka (jednego z organizatorów i komentatora biegu) który powiedział że ponieważ zwykle biegamy z Pajką na długich dystansach 30-50km (z tymi 50 to trochę przesadził hehe) to nawet nie zdążyłyśmy się jeszcze rozpędzić. I tego będę się trzymać :)
Jeszcze pędzimy przodem ale Kasia z Flicką i inne zawodniczki depczą nam po piętach :)
Po biegu kiedy trochę ochłonęłyśmy poszłyśmy z Kasią nakarmić psy i wróciłyśmy na trasę żeby popatrzyć na starty bikejoringu i scootera. Widok był niesamowity, niektóre psy rozwijały zawrotną prędkość.
Moje ogólne przemyślenia po tych zawodach są takie że muszę więcej czasu i energii poświęcić na treningi szybkościowe (swoje i Pajki), nie biegać z Pajką tras 20-30km w okresie poprzedzającym zawody canicrossowe bo to ją przyzwyczaja do oszczędzania energii. Na pewno dobrze by było poćwiczyć z nią trochę szybkość na rowerze, muszę nad tym pomyśleć na przyszłość.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym poście są autorstwa Karoliny Potockiej, za możliwość publikacji tak pięknych zdjęć bardzo autorce dziękuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz