Dziś pobudka przed 5 rano i o 5:30 wyruszyłam z Pajką do Kampinosu. Maraton coraz bliżej więc postanowiłam rozeznać się trochę w trasie i przebiec około połowy dystansu (na stronie jest dostępny schemat trasy więc mam plan trochę ją poznać). Ponieważ tydzień temu wyszłam z domu bez śniadania i pod koniec biegło mi się bardzo ciężko postanowiłam pomimo wczesnej pory zjeść coś lekkiego. Zrobiłam sobie mini sałatkę z pokrojonego banana z kilkoma łyżkami jagód i kilkoma łyżeczkami mleczka kokosowego. Taki miks smakuje pysznie, jest lekki a jednocześnie dość energetyczny w sam raz na przekąskę przed dłuższym biegiem.
Do lasu dotarłam ok 6:30 (teraz już wiem gdzie będzie start maratonu więc nie będę musiała szukać w dniu zawodów) i wyruszyłyśmy z Pajką na trasę (dziś wyjątkowo byłyśmy same). Temperatura 13 stopni czyli bardzo przyjemny chłodek. Pajka super zadowolona z porannej wycieczki od początku narzuciła badzo fajne tempo. Biegłyśmy z początku czerwonym szlakiem, bardzo przyjemną trasą, wąską ścieżką przez puszczę. Mniej więcej w połowie pomyliłam szlak zielony z niebieskim i wylądowałyśmy w Truskawiu :) Na szczęście po jakimś czasie zdałam sobie sprawę z pomyłki i wróciłam do zielonego szlaku, którym dobiegłyśmy do punktu wyjścia. Przez prawie całą trasę utrzymywałyśmy bardzo dobre tempo 5:35-5:55/km nawet na piaszczystych podbiegach. Po 20km miałyśmy czas 1:56h, Pajka super biegła, nie zatrzymywała się na siusianie tylko leciała do przodu. W sumie przebiegłyśmy 24km (w planie było 20 ale na skutek pomylenia szlaków trochę nadrobiłyśmy) w czasie 2:19 min. Pajka do samego końca leciała przed siebie jak strzała :)
Po powrocie do domu po szybkim prysznicu i śniadaniu spałaszowanym przeze mnie i przez Pajkę z równym entuzjazmem pojechaliśmy na cały dzień na działkę zobaczyć jak się przyjęły tuje zasadzone na urlopie. Na szczęście krzaczki rosną sobie ładnie, podlaliśmy je i poleniliśmy się na słoneczku na werandzie. Teraz już w domu, Pajeczka śpi jak zabita, ja jeszcze zrobię pastę z cieciorki i suszonych pomidorów na jutro i chyba pójdę w jej ślady :)
ale dziobek spi smacznie :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń