Ze względu na upały, które wczoraj do nas dotarły postanowiłam jeszcze wcześniej niż ostatnio wyruszyć do lasu. Zerwałam się o przerażającej godzinie 4:30 (było jeszcze prawie ciemno) i po kilku łykach herbaty i wciśnięciu w siebie banana wyruszyłyśmy z Pajką do Kampinosu. Jadąc już samochodem mogłyśmy podziwiać piękny wschód słońca (tzn. Pajka pewnie niespecjalnie nie podziwiała ale ja tak). O 5:30 wyruszyłyśmy na szlak, chciałam dziś pobiec jeszcze kawałek dalej trasą maratonu i tak zrobiłam. Po dotarciu do punktu w którym w zeszłym tygodniu trochę się zgubiłam, tym razem wybrałam dobry kierunek i pobiegłam dalej czerwonym szlakiem. Do tej pory oprócz kilku delikatnych podbiegów trasa szła raczej po płaskim terenie a tu nagle wyrosła przede mną góra a za nią następna. Podbieganie pod stromą górę po piachu było sporym wyzwaniem ale ucieszyłam się że dowiedziałam się o tych górkach teraz i nie zaskoczą mnie na trasie bo mogłoby to być dość ciężkie. Na szczęście od jakiegoś czasu raz w tygodniu ćwiczymy podbiegi na mocno stromej górce w pobliżu domu więc trochę już się przyzwyczaiłam do biegania pod górę ale teraz będę miała jeszcze większą motywację żeby się przykładać do tych treningów. Myślę że trasa maratonu nie jest jakaś mega trudna ale są trudniejsze momenty, właśnie te górki, ścieżki z wystającymi korzeniami no i teraz latem mnóstwo piachu po którym dość ciężko się biegnie. Dobrze że mam możliwość pobiegania w tych warunkach i przyzwyczajenia się trochę do nich.
Dziś temperatura była mało sprzyjająca (jak wybiegałyśmy było 18 stopni ale jak dotarłyśmy z powrotem już 23) więc tempo naszego biegu było sporo wolniejsze niż tydzień temu, dla Pajki to jednak nie są komfortowe warunki, dla mnie zresztą też nie. Przebiegłyśmy spokojnym tempem 24km i obie byłyśmy mocno zmęczone. Po dotarciu do domu Pajka dostała małą przekąskę a ja po ściągnięciu mokrych ciuchów i prysznicu zrobiłam sobie koktajl z banana, kiwi i mango. Dawno nic mi tak nie smakowało :)
Ponieważ w przyszłym tygodniu też mają być upały postanowiłam odpuścić Pajce trening i zapisać się na sobotę na 20km bieg w ramach przygotowań do maratonu warszawskiego. Myślę że będzie to miłe urozmaicenie chociaż będzie pewnie trochę ciężko biec w upale (bieg zaczyna się o 10 więc skończy około 12 a ma być 29 stopni). No ale może nie będzie tak źle :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz