poniedziałek, 8 lipca 2013
Dog Orient III edycja
Chociaż od ostatnich zawodów w Dog Oriencie minęło już sporo czasu, nie mogę o nich nie napisać :) Korzystając że wreszcie mam trochę więcej czasu postanowiłam coś skrobnąć. Po 2 ostatnich zawodach na których przedzierałyśmy się przez tony śniegu, ostatnia III edycja była zupełną odmianą. Wyruszyłyśmy ok. 6 rano i o dziwo dotarłyśmy na czas bez problemu. Pogoda była piękna, świeciło słońce i było dość ciepło, na szczęście na trasa miała się znajdować w okolicach zbiorników wodnych więc liczyłyśmy na to że psy będą mogły się schłodzić. W bardzo dobrych nastrojach wyruszyłyśmy na trasę i dosyć szybko udało nam się zaliczyć pierwszy punkt. I na tym nasza dobra passa się skończyła. Już przy drugim punkcie pojawił się pierwszy dylemat którędy biec (z naszej własnej winy ponieważ zamiast biec swoją trasą starałyśmy się dotrzymać kroku grupie przed nami i kiedy grupa nagle się rozdzieliła musiałyśmy się sporo namęczyć żeby jakoś znaleźć odpowiednią trasę, no ale mamy nauczkę na przyszłość żeby polegać na sobie). W końcu znalazłyśmy drugi punkt i pobiegłyśmy dalej. Ale to nie był koniec kłopotów. Przy którymś z punktów (nie pamiętam dokładnie którym) spędziłyśmy godzinę szukając lampionu, przedzierałyśmy się przez okoliczne chaszcze i jeżyny (poharatałyśmy sobie nogi tak koszmarnie że wstyd się potem było pokazać) ale lampionu nie znalazłyśmy. Okazało się że w tym punkcie po prostu go nie było a urządzenie którym robi się dziurki na karcie startowej było przymocowane na drewnianym słupku przy samej drodze. Ech... Pobiegłyśmy dalej by polec kompletnie na punkcie 6 który miał być nad rzeką. Przez dwie godziny brodziliśmy (do naszej grupy dołączył kolega z sunią husky) chwilami po kolana w wodzie przez nadrzeczne rozlewiska. Największą frajdę miały psy skacząc i chlupiąc się w wodzie. Pajka w pewnym momencie tak mnie pociągnęła że cała wylądowałam w wodzie. Punktu szóstego nie znalazłyśmy... Mimo to dobre nastroje nadal dopisywały, już w zasadzie przestaliśmy liczyć się z czasem. W końcu jakoś udało nam się dotrzeć do mety (niestety po raz pierwszy nie zaliczyłyśmy wszystkich punktów). Jak się okazało zamiast 30km przebiegłyśmy (przebrodziłyśmy/przedarłyśmy się) 41km!!! Dotarłyśmy w sam raz na ogłoszenie wyników. Zajęłyśmy z Pajką 4 miejsce w kategorii kobiet a 3 miejsce w klasyfikacji generalnej z wszystkich edycji Dog Orientu. Nasza drużyna (bo należałyśmy też do drużyny Dreamliner) zajęła 1 miejsce w klasyfikacji drużynowej. Więc w sumie nie było aż tak źle :)
Pajeczka w oczekiwaniu na rozdanie nagród:
A tak naszą 6-osobową ekipą wbiegaliśmy na metę. 41km pokonane :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz