Dziś chyba już ostatni raz przed świętami wzięłam Pajkę na trening. Pojechałyśmy do lasu (tym razem bez Kasi i Flicki bo pojechały już na święta). Byłyśmy w lesie ok. 9:00, pogoda była super, ok. 0 stopni (ziemia była zmrożona) i przebijające się przez chmury słoneczko. Ponieważ ostatnio oglądałam sobie plan treningowy do półmaratonu i było tam sporo treningów gdzie kilka kilometrów biegnie się w docelowym tempie postanowiłam wypróbować jak się będę czuła w tempie 5:40min/km czyli takim żeby przebiec półmaraton poniżej dwóch godzin. Po 2km rozgrzewki ruszyłyśmy trochę szybciej, a ponieważ niespecjalnie umiem nadawać konkretne tempo to następne 5km przebiegłyśmy tak między 5:30-5:40min. na km. Tempo było fajne bo czułam że jest trochę szybciej niż zwykły trucht ale na tyle wolno że nie czułam dyskomfortu (jak przy biegu w tempie 4:40-5:20min. na km w zeszłym tygodniu który był mega męczący). Dla Pajki takie tempo też było w sam raz, specjalnie nie musiała się wysilać. Po 5km trochę zwolniłam i zrobiłam jeszcze 5 x 200 metrów prawie sprintem, tu się Pajeczka też wykazała dziś bo pruła przed siebie mimo że nie było Flicki i nie było się z kim ścigać. W sumie przebiegłyśmy 10km ale dzięki przebieżkom na koniec czułam się fajnie zmęczona. Po powrocie do domu Pajka dostała jeść a ja się zrelaksowałam w wannie z wielkim kubkiem pysznej kawy :) Taki początek dnia lubię :)
Gdzie biegacie? :) Może się kiedyś przyłączymy!
OdpowiedzUsuńW weekendy najczęściej biegamy w lesie Kabackim, czasami w Kampinosie :)
OdpowiedzUsuń