W zeszłym tygodniu na chwilę przyszła do nas zima i nasypało trochę śniegu. Od razu wykorzystałyśmy sytuację i w sobotę rano pojechałyśmy do lasu. Co prawda nie było dużego mrozu więc śnieg był trochę mokry ale psy były bardzo zadowolone, ciągnęły i ścigały się ze sobą na 400 metrowych przebieżkach. Przebiegłyśmy trasę 11km w różnym tempie (10 x 400m bardzo szybko), porządnie się zmachałyśmy i szczęśliwe wróciłyśmy do domu. W niedzielę za to chwycił mróz i wyszło słońce. Co prawda niedzielny trening mnie ominął z powodu meksykańskiej Posady na której bawiłam się w sobotę wieczorem zajadając pyszne tortille oraz spożywając napoje, które pozbawiły mnie sił następnego dnia (nie było aż tak źle ale jednak bieganie postanowiłam odłożyć na następny dzień). Zabrałam za to Pajkę na długi spacer, pogoda była idealna, włóczyłyśmy się przez półtorej godziny po dolince ciesząc się dawno nie widzianym słońcem i świeżą zimą.
Niestety po weekendzie się ociepliło i śnieg zniknął. Zrobiło się szaro i mgliście. W piątek zabrałam Pajkę na wybieganie po Ursynowie, pobiegłyśmy z Kasią z dolinki aż do lasu Kabackiego (okazało się że trasa w obie strony to prawie 13km), siąpił deszcz i porządnie zmokłyśmy ale byłam zadowolona że w końcu zmieniłyśmy trasę i było trochę urozmaicenia. A dziś raniutko znów wyprawa do lasu, nie było nawet takiego strasznego błota (ostatnio trochę padało) i zrobiłyśmy sobie bardzo urozmaicony trening: 2km rozgrzewki, potem 4km szybkim tempem (w założeniu 4:40/km ale dwa pierwsze wyszły szybsze a dwa ostatnie wolniejsze) a następnie 10 razy 200 metrowych wyścigów prawie sprintem. Psy jak zwykle się ścigały, to jest chyba moja ulubiona forma ćwiczeń bo wiem że mogę biec na maksa bo po 200 metrach będzie odpoczynek. A psy też lubią się pościgać :) W sumie pokonałyśmy 12km i po szybkim rozciąganiu wróciłam do domu na gorącą kąpiel i śniadanie.
W następnym tygodniu planuję zrobić Pajce przerwę od treningów na dolince (co za dużo to niezdrowo i trochę ją już to nudzi), zwłaszcza że po świętach będę miała trochę wolnego i pewnie zrobimy kilka wypraw do lasu, może nawet do Kampinosu się uda wyskoczyć :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz