Ostatnie trzy dni roku upłynęły nam biegowo :) W niedzielę rano pojechałyśmy do lasu z Kasią i Flicką i zrobiłyśmy sobie 15km wybieganie. Biegłyśmy trochę inną trasą niż zwykle (nasza standardowa pętla ma 10km) i było to fajne urozmaicenie.
Wczoraj psy odpoczywały a my z Kasią miałyśmy trening szybkościowy (żeby potem móc nadążyć za psami), czyli po 20 minutach spokojnego biegu 8x 400 metrów dosyć szybkim tempem (może nie było to tempo na 100% możliwości ale było szybkie i męczące). Za to po treningu została miła satysfakcja i fajne zmęczenie :)
Dziś rano jak się obudziłam wszędzie była mgła, nic nie było widać, niesamowity klimat. Przyszedł też w końcu mrozek, - 5 stopni. Kiedy dojechałyśmy do lasu mgła już opadła, zaczęło wychodzić słońce i cały świat był pokryty białym szronem, widok jak z bajki.
Biegło nam się super bo mróz zachęcał psiaki do szybkiego tempa, było super rześko i przyjemnie. W połowie drogi mijałyśmy polankę na której zatrzymałyśmy się na chwilę bo nie sposób było oprzeć się zimowym widokom:
Pajka trochę poskakała po pieńkach i oszronionych stołach:
Po krótkiej przerwie ruszyłyśmy dalej, pod koniec trasy były oczywiście przebieżki czyli psie wyścigi, jak dobiegłyśmy do samochodu Pajka skakała z radości jak szczeniak. Super początek dnia i wspaniałe zakończenie roku :)