piątek, 7 czerwca 2013
Piątkowa przebieżka
Po ciężkim tygodniu kiedy w niektóre dni pracowałam po 12 godzin wreszcie przyszedł piątek. Chociaż dopiero o 18 udało mi się wyjść z pracy od razu popędziłam rowerem do domu, ubrałam Pajkę w szelki i razem z Kasią i Flicką wyruszyłyśmy do lasu. Było bardzo ciepło, w zasadzie za ciepło na bieganie no ale po ostatnich chłodach i deszczach była to jakaś odmiana. Zaraz na początku trasy spotkałyśmy 2 sarny leżące sobie na łące :) Czasami zastanawia mnie jak ludzie mogą spacerować tam z psami bez smyczy jak prawie za każdym razem spotykamy na swojej trasie dzikie zwierzęta. Kilka dni temu biegłyśmy sobie trochę dłuższą 13km trasą i na ostatnich odcinkach złapał nas dość silny deszcz. Ledwo co widziałam bo tak mi do oczu nakapało, biegłyśmy dość szybko (psy mocno ciągnęły) aż tu nagle kilkanaście metrów przed nami drogę nam przeciął dzik! Było to trochę stresujące przeżycie bo wokoło nie było żywej duszy a jak wiadomo dziki do super łagodnych nie należą. Ten na szczęście poszedł sobie w swoją stronę a my po chwili pobiegłyśmy dalej przez strugi deszczu.
Dziś obyło się bez takich przygód, przebiegłyśmy sobie na spokojnie 10km i wróciłyśmy do domu. Pajka nawet jeszcze nie ochłonęła po bieganiu jak rzuciła się na jedzenie i spałaszowała całą miskę. Nie ma to jak pobudzający apetyt, intensywny spacerek. Ja zresztą też nie narzekam bo nie ma to jak się odstresować w pozytywny sposób po całym tygodniu i dobrze zacząć weekend :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz