poniedziałek, 6 stycznia 2014

Długi weekend


Za nami dwa kolejne treningi w lesie. W sobotę byłyśmy w lesie po 9:00, była ładna pogoda, słoneczko, raczej wiosna niż zima. Po 2 km rozgrzewki miałyśmy bieg tempowy 6km a potem jeszcze 10x 200m bardzo szybkim tempem. Bieg tempowy był bardzo ciężki bo pierwszy km pobiegłyśmy za szybko i ledwo dałam radę dobiec te 6km. No ale mam nadzieję że z czasem będzie lepiej :) Po krótkim odpoczynku 200 metrowe przebieżki już lepiej mi szły. W sumie przebiegłyśmy 13km i nieźle się zmęczyłyśmy.
W niedzielę od samego rana padał deszcz, mimo to zwlokłam się z łóżka o 7:20 i już po 8:00 byłyśmy w lesie. Na szczęście przestało padać i mogłyśmy w miarę normalnie (mimo błota) pobiegać spokojnym tempem ok. 16km. Pajka tego dnia chyba też nie czuła się najlepiej (nie wiem czy ze względu na pogodę) bo jak wróciłyśmy do domu to padła na posłanie i spała jak zabita. 
Dziś poniedziałek ale święto więc mam wolne :) Od biegania też dziś odpoczywamy więc postanowiłam trochę czasu spędzić w kuchni. Rezultat: pasztet z soczewicy i warzyw, kotleciki z soczewicy, kaszy jaglanej i selera obtoczone w sezamie (sama wymyśliłam bo mi została soczewica z pasztetu) a na deser wegańskie ciasteczka czekoladowe :) A oprócz tego standardowo leniwe popołudnie z książką i z Drakusiem:

3 komentarze:

  1. Czytam kolejne wpisy z wielkim zainteresowaniem. Ja dopiero zaczynam biegać z psem, więc chłonę doświadczenia innych ludzi jak gąbka i analizuję czasy, odległości i przemyślenia. Czekam na następne posty!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję i do zobaczenia na trasie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne blogi. Podzielam opinię pana Piotra. Ja również zaczynam i przyznaję, że wiele przydatnych informacji. Pas i linka już są...;)

    OdpowiedzUsuń